Każdy kiedyś się zastanawiał, czy by wszystkiego nie rzucić i nie zacząć od nowa. W przypadku większości osób kończy się na marzeniach. Do spełnienia tego marzenia może jednak być bliżej niż sądzisz…
Na sprzedaż jest wiele rzeczy, których możesz się nie spodziewać: od oferowanych za grosze domów we Włoszech i w Japonii, do rzeczy, no cóż… nieco droższych, oferowanych ludziom, którzy odnawiają całe miasta! Popuść na chwilę wodze wyobraźni i odkryj, co ma do zaoferowania świat…
Wymarzony dom we Włoszech
Od pewnego czasu niektóre miasteczka we Włoszech oferują domy za symboliczne 1 euro. Tak! Za zaledwie jeden euro możesz mieć nieruchomość w położonej na wzgórzu wiosce w Toskanii, w rybackiej wiosce na wybrzeżu Sycylii lub w którymś z licznych innych miejsc.
Brzmi zbyt dobrze, by mogło być prawdziwe? No cóż, na początek musisz udowodnić, że traktujesz taki zakup poważnie. Gdziekolwiek wprowadzane są takie programy, wzbudzają one duże zainteresowane. Każde miasteczko wyznacza kryteria, które trzeba spełnić. Np. w Castropignano wymaga się, aby prace przy nabytej nieruchomości rozpocząć w ciągu dwóch miesięcy od wydania pozwolenia na budowę. W celu udowodnienia swoich poważnych zamiarów nabywca musi też wpłacić miejscowym władzom depozyt w wysokości 2 tysięcy euro, który zostaje zwrócony po zakończeniu robót.
W Nulvi na Sardynii do kupienia za 1 euro jest zaledwie kilka domów. Prace przy nich muszą jednak zostać zakończone w ciągu 3 lat od ich nabycia. Z drugiej strony nie ma wymogu, aby tam mieszkać. Jeśli ktoś chce mieć tam swój drugi dom, czy też go wynajmować, to miejscowy samorząd nie będzie miał nic przeciwko temu. Obiecuje też, że załatwi za właściciela wszelkie formalności.
Znajdujące się około 80 km od Neapolu, w Kampanii, miasteczko Bisaccia oferuje bardziej osobiste zachęty. Wiceburmistrz Francesco Tartaglia mówi: „zapraszamy rodziny, grupy przyjaciół, krewnych, znajomych lub inwestorów, którzy chcą połączyć siły. Zachęcamy ich, aby nabyli nie tylko jeden dom, ale więcej, by faktycznie wywarli wpływ na naszą miejscowość i tchnęli w nią nowe życie”. Opuszczony rejon wsi jest najstarszym z obszarów. Intencją przyjętego tam planu jest przywrócenie mu bardziej osobistego charakteru. Dlatego też potencjalnych nabywców zachęca się do kupowania nieruchomości całymi grupami.
W Santo Stefano wprowadzono bardziej rygorystyczne zasady. Chociaż tam też oferuje się domy do nabycia za 1 euro, rozpatrująca zgłoszenia komisja przychylniej traktuje osoby, które wniosą do wioski młodość i werwę. Preferuje się osoby, które będą chciały pracować jako przewodnicy wycieczek, prowadzić sklep albo gospodarstwo rolne. Osobom, które podejmą na miejscu jakąś działalność gospodarczą, miejscowy samorząd przyznaje dotacje w kwocie do 20 000 euro, ale też – co jest dość kontrowersyjne – ogranicza wiek wnioskodawców do 40 lat.
Japońskie akiya
Pojawiło się już kilka (chociaż nie aż tak nagłośnionych) nagłówków sugerujących, że podobna tendencja występuje też Japonii, gdzie co siódmy dom stoi pusty. Spadający wskaźnik urodzeń w połączeniu ze starzeniem się społeczeństwa oraz (niektórzy powiedzieliby, że to w pełni zrozumiałe) oporami ze strony tutejszych mieszkańców przed wprowadzaniem się do domów uważanych za jiko bukken – napiętnowane – sprawiają, że domy te uważa się za nieco osobliwe, mimo że mogą nie mieć żadnych defektów fizycznych.
Większość ludzi uważa, że mają one taką reputację, ponieważ ktoś w nich umarł. Niekiedy tak faktycznie jest, ale przyczyny mogą być różne – mniej atrakcyjne położenie, ktoś mógł korzystać z takiego domu do prowadzenia nawet niełączącej się ze stosowaniem przemocy działalności przestępczej (np. domu schadzek albo oszustw internetowych), taki dom mógł być przedmiotem sporów prawnych, jego właściciele mogli popaść w ogromne długi, albo też ma on złą opinię w miejscowej kulturze.
Z tych powodów domów akiya, czyli opuszczonych, jest coraz więcej i trudno oddać je nawet za darmo! Wiele z nich znajduje się w rejonach wiejskich. Szacuje się, że do roku 2040 w Japonii przestanie istnieć 900 miasteczek. Tamtejsze domy wymagają remontu, ale jaki dom tego nie potrzebuje? Bardziej niewiarygodne jednak jest to, że akiya jest również co dziesiąte mieszkanie w Tokio. Jeśli więc ktoś nie chce mieszkać wśród gór na wsi, to nie musi.
Podobnie jak we Włoszech, jeśli ktoś aspiruje do któregoś z tych domów za 0 jenów, musi spełnić pewne warunki, takie jak termin na przeprowadzenie remontu, minimalny okres posiadania takiej nieruchomości itd. Dla osób lubiących przygody jest to jednak na ogół dziewiczy rynek.
Własne miasto
No dobrze, ale powiedzmy, że posiadanie samego domu komuś nie wystarcza. Może chcesz zostać burmistrzem własnego miasta? Czy to możliwe? No cóż, jeśli masz czas, pieniądze i energię, to jak najbardziej!
W samych Stanach Zjednoczonych istnieje około 3800 wymarłych miast. Są to zwykle relikty pozostałe po wydobywaniu srebra lub złota – miasteczka na kresach, które doznały nagłego dobrobytu, po czym równie nagle nastąpiła zapaść. Mieszkańcy wraz z pieniędzmi przybyli, po czym odeszli do większych miast lub spełnić inne marzenia.
Takie miasteczka jak Cerro Gordo w Kalifornii nabywano z szeregu różnych powodów. Samo Cerro Gordo kupił przedsiębiorca, Brent Underwood. Zamierzał on, wraz ze swoim wspólnikiem w interesach, przekształcić je, jak sam to początkowo mówił, w „miejsce przeznaczenia dla marzycieli”, piękne, odległe (i nadające się do opisywania na Instagramie) górskie uzdrowisko. Przybywszy w marcu ubiegłego roku, by osobiście sprawdzić, jak się tam rzeczy mają, Underwood stał się jednak ofiarą zarówno nietypowej o tej porze roku zamieci, jak i następnie pandemii.
Pobyt, który początkowo zaplanował na tydzień, przeciągnął się do miesięcy, wraz z upływem których, jak mówi „zwolniłem tempo i podporządkowałem się powolnemu trybowi życia”. Obecnie Brent planuje pozostać tam na stałe i powoli odnawiać 22 budynki, jakie pozostały z okresu rozkwitu w latach 70-tych XIX w.
Jeśli spędzenie całego tego czasu w samotności nie jest całkiem po Twojej myśli, może zechcesz takie miasto wynająć? Miejscowość Albert w Teksasie jest odległa od Austin o około godzinę jazdy. Jej właściciel, Brandon Easley, mówi, że kiedy, po nabyciu jej w 2009 r., w następnym roku jego noga stanęła tam po raz pierwszy, jego pierwszą myślą było „O cholera, co ja najlepszego zrobiłem?”
Początkowo zamierzał on przekształcić to, co pozostało z Albert – salę tańców, witrynę sklepową, która stała się barem pod gołym niebem, i 4,8 ha sadu – w miejsce masowych imprez muzycznych, gdy jednak jeden z jego przyjaciół spytał, czy mógłby tam wziąć ślub, wykorzystał ten pomysł. Obecnie odbywa się tam około 45 ślubów rocznie.
Oczywiście miejsca tego rodzaju nie są tanie, ale istnieją na całym świecie. W Hiszpanii, Szwecji, Nowej Zelandii, Kanadzie, w każdym kraju, który przyjdzie Ci na myśl znajdzie się coś do nabycia. I faktycznie, za kwotę, jaką w wielu krajach kosztuje dom, możesz kupić wioskę O Penso w hiszpańskiej Galicji (pięć domów, młyn, spichlerz, piekarnia, stodoła i 40 hektarów gruntów – wszystko to za 293 tysiące dolarów); Valle Piola w prowincji Abruzzo we Włoszech (10 domów i średniowieczny kościół za 596 tys. dolarów) albo miasteczko Bradian w prowincji British Columbia w Kanadzie (22 domy i 20 hektarów gruntów w Górach Skalistych za 995 tys. dolarów).
Na plaży
A co można znaleźć na absolutnie najwyższej rynkowej półce? Poszukajmy prywatnej wyspy!
Masz rację, wyspy takie są drogie, ale tak jak w przypadku każdej nieruchomości, najwięcej zależy od tego, gdzie się ona znajduje. Najbardziej poszukiwane są wyspy na Karaibach, gdzie właścicielem takich miejsc jak wyspa Spectabilis na Bahamach można zostać za jedyne 62 miliony dolarów. Jeśli nie masz takiej kwoty, spróbuj szczęścia na Wyspie Piaszczystej u wybrzeży Grenady. Z 8 hektarami lasu, wzgórzem i plażą – za jedyne 9 milionów dolarów to prawdziwa okazja.
Coś o lepszym stosunku wartości do ceny można znaleźć w Afryce, gdzie miejsca takie jak wyspa Valiha w pobliżu Madagaskaru są do nabycia za 4,5 miliona dolarów. Za taką kwotę można stać się właścicielem położonej na północny zachód od Madakaskaru posiadłości liczącej 360 hektarów. Stosunkowo tanią wyspę można znaleźć nawet w Europie. Oczywiście, może to nie być idealne miejsce do opalania się przez cały rok, ale jeśli naprawdę Ci zależy, to idealnym nabytkiem może być Mannion’s Island (1,6 hektara skał i krzaków u brzegów Irlandii, za 290 tys. dolarów) lub Hanhisaari Island na jednym z licznych jezior w Finlandii, za 950 tys. dolarów).
Bez względu na to, jakim budżetem dysponujesz, pewnego dnia może nadejść właściwa pora, by skoczyć na głęboką wodę – czy to za symboliczne 1 euro czy może nieco więcej. A do tego czasu, cóż szkodzi, jeśli człowiek po prostu pomarzy o miejscu na doskonałą ucieczkę?
Spodobał Ci się ten artykuł? Znajdziesz ich więcej na Kiwi.com Stories.